Mnie książka odpowiada w 100 %, jestem mądrzejsza o wiele historii i opowieści. W trakcie czytania w mojej głowie zakiełkowała taka myśl, ze fajnie było by pojechać do Ukrainy i na własne oczy zobaczyć to piękno i różnorodność kraju o którym pisała Weronika. Kto wie, może się uda zrealizować ten plan, póki co otwieram książkę i zapraszam Was do mojej kuchni a raczej do kuchni Weroniki gdzie spróbowałam odtworzyć jej narodowe danie.
grudnia 18, 2021
O! Ukraina. - Weronika Marczuk. Kilka słów o książce a także przepis na Ukraińskie Żarkoje.
Mnie książka odpowiada w 100 %, jestem mądrzejsza o wiele historii i opowieści. W trakcie czytania w mojej głowie zakiełkowała taka myśl, ze fajnie było by pojechać do Ukrainy i na własne oczy zobaczyć to piękno i różnorodność kraju o którym pisała Weronika. Kto wie, może się uda zrealizować ten plan, póki co otwieram książkę i zapraszam Was do mojej kuchni a raczej do kuchni Weroniki gdzie spróbowałam odtworzyć jej narodowe danie.
grudnia 10, 2021
Gaijin gotuje. Kuchnia Japońska dla nie - Japończyków. Kilka słów o książce a także przepis na wątróbki po japońsku.
Dziś zapraszam do Japonii do kraju kwitnącej wiśni ale też do kraju który słynie z ramenu i sushi a także ryżu. Ja nie jestem jakąś wielką fanką tej kuchni może dlatego, że najnormalniej w świecie jej nie znam. Ale książka, Gajin gotuje, kuchnia japońska dla nie Japończyków - trochę mi przybliżyła zasady i politykę tej kuchni. Gaijin ( czyt. gai-dzin) to nic innego jak określenie obcokrajowca, intruza. To biały facet, który zachowuje się w Japonii jak słoń w składzie porcelany, popełniając towarzyskie gafy i zostawiający po sobie potłuczone talerze. To termin zazwyczaj obraźliwy ale czasami może być używany żartobliwie. Autor trochę czasu spędził w Japonii, ma drugą zonę Japonkę a nawet studiował Japonistykę. Teraz z rodziną mieszka w Nowym Jorku gdzie prowadzi dwie restauracje z ramenem więc o kuchni Japońskiej chcąc nie chcąc uważam trochę wie.
Jak każda książka kucharska tak i ta zaczyna się od wstępu i ogólnego zarysu o tym co w niej znajdziemy. We wstępie autor opowiada trochę o swojej przygodzie z Japonia aż w końcu zdradza tajniki i podstawy kuchni japońskiej. Pierwsza i podstawowa rzecz to umiejętne gotowanie ryżu no bo jak się okazuje każdy z nas robi zapewne gafy i nieliczni potrafią prawidłowo to robić... Poczytamy też o sushi a potem o dashi, to ostatnie to bulion z wodorostów i płatków wędzonej, suszonej ryby bonito. Następnie przechodzimy do typowo japońskich przepisów i tutaj musze powiedzieć, ze aby zacząć gotować po japońsku jakieś pojęcie na temat produktów czy składników jednak należy mieć. Nazwy są przerażające bo zapewne nam nie znane ale kiedy dokładniej przyjrzymy się przepisowi to wcale tak to skomplikowanie nie wygląda, no może pod warunkiem, że w kuchni mamy kilka japońskich składników. Podstawą jest sos sojowy i sos rybny. Te składniki naprzemiennie znajdziemy w każdym daniu. Następne składniki to olej z prażonych nasion sezamu i sos ostrygowy a także sake i płatki bonito, wszelakie japońskie makarony i tak dalej... jednak na końcu książki znajdziemy opis wszystkich japońskich składników które będziemy używać a także zamienniki które możemy wykorzystać zamiast danego składnika no bo przecież nie każdy z nas ma dostęp na zawołanie do azjatyckiego marketu. No to co gotowi do gotowania?
Zdjęcia są bardzo apetyczne dlatego skusiłam się na odtworzenie jednego dania trochę w stylu polskim a mianowicie przygotowałam kurze wątróbki, które w Polsce wszyscy doskonale znają.
Niestety wszystkich składników nie posiadałam, ale w kuchni najważniejsza jest improwizacja i wyszło może nie koniecznie po japońsku w 100 procentach ale bardzo smacznie.
Reba Nira czyli wątróbki z kurczaka z patelni z czosnkiem.